„Mój Boże, jakie wszystko jest dzisiaj dziwne. (…) Czy aby nocą nie zmieniono mnie w kogoś innego?
(…) Ale jeśli nie jestem sobą, to w takim razie kim jestem?”. Tak zaczynają się przygody Alicji,
która wpadła przez króliczą norę do Krainy Czarów, gdzie świat fantazji mieszał się z tym prawdziwym.
Nieco naiwna, choć niewątpliwie urocza Alicja to jedna z najsłynniejszych postaci, które na długie lata
zawładnęły dziewczęcym imaginarium. Postaci kobiecych wymyślonych przez mężczyzn.
Co to jest kobieta? O czym myśli, o ile w ogóle zdolna jest do rozumowania? Od starożytnych czasów
zamiast szukać odpowiedzi na te pytania u samych zainteresowanych, mężczyźni wymyślali
najrozmaitsze odpowiedzi, obniżając w ten sposób społeczną rolę kobiet. Arystoteles, Tomasz z Akwinu,
Arthur Schopenhauer i wielu innych filozofów, których myśl ukształtowała cywilizację europejską,
zamknęło nam swoimi wyobrażeniami na długie lata drogę do wykształcenia czy praw wyborczych,
chociażby poprzez popularyzację idei, że zamiast rozumem posługujemy się przede wszystkim
emocjami.
Źródłem wspólnotowych fantazji, ale też uprzedzeń czy lęków, jest w naszej kulturze literatura.
To właśnie na jej łamach możemy odnaleźć wizerunki kobiet, które swoim życiem i czynami wpłynęły
na kształtowanie się stereotypów o „płci pięknej”. Kobiet, które nie istniały, a jednak pamiętamy o nich
dużo lepiej niż o rzeczywistych historycznych bohaterkach. Co ciekawe, z uwagi na osłabioną
systemowo pozycję żeńskich autorek, większość z pamiętanych przez nas wizerunków została opisana
przez mężczyzn, a tym z jakiegoś powodu kobiety o negatywnych cechach wydawały się bardziej
interesujące. Te wyobrażone postaci rodzą się w męskich głowach już w starożytności – pojawiają się
u Owidiusza, Homera czy Sofoklesa. Nie brak ich jednak i w pozostałych epokach. Wystarczy wspomnieć
Shakespeare’a, Flauberta, a na rodzimym gruncie Słowackiego, Prusa czy Reymonta.
Podstępna Kirke, wieszcząca nieszczęścia Kasandra, niebezpieczne przy bliższym poznaniu Skylla,
Chimera czy Meduza, żądna krwi i władzy lady Makbet, znudzona i niewierna Emma Bovary, intrygantka
Balladyna, podstępna i dwulicowa Izabella Łęcka, wyemancypowana seksualnie Jagna – to zaledwie
kilka najbardziej znanych przykładów. Już na pierwszy rzut oka widać jednak, że spektrum fikcyjnych,
a jednocześnie niezwykle charakterystycznych postaci kobiecych wykreowanych na przestrzeni wieków
– zwłaszcza tych, które nauczyliśmy się postrzegać negatywnie – jest imponujące. Ponieważ jednak
kultura popularna musi posługiwać się skrótem, w powszechnej świadomości wymienione tu postaci
stały się pozbawionymi kontekstu i okoliczności swojego działania symbolami. Tak właśnie rodzą się
stereotypy. A przecież warto pamiętać, że „cokolwiek mężczyźni napisali o kobietach, musi być
podejrzane, gdyż każdy z nich jest jednocześnie sędzią i stroną”, jak powiedział François Poulain de la
Barre, XVII-wieczny filozof.
Jak zatem brzmiałyby te opowieści, gdyby zostały przepisane? Co by się stało, gdyby fikcyjne bohaterki
zostały uwolnione od narzuconych charakterów? Czy musimy czytać te historie według narosłych wokół
nich schematów?
Magdalena Moskwa bezczelnie odwraca kierunek prowadzonej dotychczas refleksji, zastanawiając się,
co w rzeczywistości można by znaleźć w kobiecej głowie i duszy, gdyby zajrzeć tam bezpośrednio.
Świat, który przywołuje do życia nie jest piękny i radosny. Bliżej mu do mrocznych opowieści braci
Grimm, aniżeli do fantazyjnej Krainy Czarów Lewisa Carrolla. Anonimowe twarze – przywodzące na myśl
portrety pacjentek ze szpitala Salpêtrière, gdzie prowadzono badania nad „kobiecą histerią” – są blade
i pełne powagi, a ich chłodne spojrzenia skierowane są w stronę odbiorców. Daleko im do klasycznych
piękności z długimi rzęsami, oblanych rumieńcem, z miękkim uległym ciałem oraz soczystymi ustami.
Bywają łyse, mają podkrążone oczy, zmarszczki, zniekształcone sylwetki, noszą w sobie pamięć
o traumie. Artystka sprzeciwia się jednak powierzchowności spojrzenia i dostrzega ich piękno.
Sukienki, spódnice, płaszcze, gorsety, uzupełnione kołnierzami, czepkami, rajtuzami, obrożami
i wiankami z jednej strony konstruują ekspresyjne tożsamości, z drugiej dyscyplinują oraz krępują
noszące je ciała. Tak jak w „Obsesji piękna” zauważała Renee Engeln: uwaga, jaką poświęcamy naszym
ciałom i przekonanie, iż należy je dręczyć, aż nabierze akceptowalnych kształtów, ściśle wiąże się
z kobiecą modą. Również w dużej mierze kreowaną przez mężczyzn. Owe „drugie skóry” w twórczości
Moskwy odsłaniają jednak to, co najczęściej ukryte jest przed oczami oglądających – szwy, ściegi,
wystrzępienia, naderwania. Ekspozycja „lewej strony” odzieży sprawia, że możemy zajrzeć w głąb tak
długo pomijanych kruchych konstrukcji. Powidoki ciał otulają zapachy perfum i olejów eterycznych
stworzone nie przez mistrzynię perfumiarstwa, ale aptekarkę bądź zielarkę.
Niezależnie od tego, czy stoimy przed wymalowanymi na płótnie pantoflami, oglądamy haftowane
kwiaty, wąchamy zapachowe kompozycje czy zdumiewamy się niefunkcjonalnymi ubraniamikombinezonami – za każdym razem mamy do czynienia z realnymi portretami. Kobietami nie wymyślonymi, a takimi, jakimi bywają w różnych momentach swojego życia. Kobietami, które dużo lepiej potrafią odpowiedzieć na pytanie o to, kim są, niż jakikolwiek filozof czy pisarz.
Tekst do wystawy
Aleksandra Pietrzak
✾ czas trwania wystawy | 15.10-14.11.2014
✾ wernisaż | 15.10.2024, godz. 18:00
Patroni medialni:
Czas Kultury | Notes Na 6 Tygodni | Magazyn Szum | Freshmag | Kultura u Podstaw